(z cyklu: fabularyzowane opowieści na faktach)

Ratownik
Falochrony

Mało który turysta wypoczywający nad otwartym Bałtykiem ma świadomość, że dno tuż przy słupkach falochronów jest intensywnie wymywane przez fale. Brodząc po pas w wodzie, nie spodziewają się tego, że w odległości metra–dwóch od palików piasek zaczyna ostro opadać, tworząc stromy rów. Tam, gdzie było po pas, nagle robi się dwa metry i traci się grunt pod nagami! – Przecież wy ich kąpiecie! – starszy kołobrzeskich ratowników był wyraźnie poirytowany. – Jest czerwona flaga. Jeśli włażą do wody poza strzeżoną, to niech sobie radzą. Interweniować tylko, gdy już będzie trzeba. * W tym roku akwen numer jeden nie miał obsady. Oszczędności. Konrad wyjątkowo wybrał sobie dwójkę, także przy molo, ale cześć nieosłoniętą od zachodnich wiatrów. Dzień był ciepły, a fale duże. Do pływania niekoniecznie – za to idealne do skakania! Oczywiście wszystkie pilnowane plaże były oflagowane na czerwono. Jednak „jedynka” była niestrzeżona, co skrzętnie wykorzystali plażowicze. Problem polegał na tym, że zachodnia fala znosiła ich w stronę falochronów. Nie wiedząc kiedy, nagle zaczynało brakować kąpiącym gruntu i lądowali, wisząc rękami na falochronach, dobijani do nich przez silne masy wody, przez które, dopiero co, skakali. Szorowali przy tym w rytm fal brzuchami po palikach, na których mnóstwo było przyrośniętych, ostrych muszelek. Konrad, w tym roku już jako wieżowy, zarządził zatem „ćwiczenia z kołowrotem”. Co kilkanaście minut któryś z ratowników wbiegał w szelkach do wody i łapał swoją ofiarę uwieszoną na falochronach. – Pamiętamy, nie unosimy ich głowy, bo nas wciągnie pod powierzchnię. Kładziemy płasko na sobie i trzymamy pod pachy. Mocno! Woda stawia duży opór. – Wiemy, wiemy, spokojnie. – Skoro wiesz, to idziesz w szelki pierwszy. – Konrad był młodszy od większości swoich kolegów i nie lubił nimi kierować. Czasami jednak trzeba było coś zarządzić. * – I co? – Prawie się udusiłem, ale nie puściłem topielca! – Maciek był z siebie dumny. – Zaraz topielca. Już sobie poszedł. To mów. – Dopłynąłem do niego, podniosłem wam rękę i złapałem pod pachy. Ale to jest siła! Jak mnie wyciągaliście tą linką, to normalnie jak motorówka szedłem. I faktycznie, wpychało pod wodę. Zmęczony byłem, bo dopiero co do niego dopłynąłem i zamiast nabrać powietrza, od razu w dół, na bezdechu. – My tu sztafetę robiliśmy, trzech ciągnęło, a czwarty puszczał linkę na końcu i zasuwał biegiem na początek. Nie ma się co dziwić, że tak prujesz fale. To teraz zmiana, sam w szelki idę, a wy mnie wyciągacie. Tak oto ratownicy sobie ćwiczyli, póki nie przyszedł ich szef i głów im nie zmył. Co prawda to prawda. Ludzie faktycznie kąpali się bez zahamowań. A nie powinni. * Kolejną osobą wiszącą na palikach była dziewczyna. Natychmiast skoczył jej na pomoc chłopak, który był z nią w wodzie. On także nie wiedział, z czym się mierzył. I co? Konrad w każdej chwili gotów był dać sygnał do pomocy. Jednak ekipa ratowników, zgodnie z instrukcją, tylko stała i czekała na rozwój sytuacji. A ten przyjemny nie był. Dwoje młodych ludzi dociskanych i obijanych o paliki przez duże fale na razie trzymało się, próbując przeciwstawić naporowi wody. Ostatecznie, po dłuższej chwili, poradzili sobie, jednak nie odpływając z niebezpiecznego obszaru, a prześlizgując się z unoszącą ich wodą nad falochronami, na drugą stronę. Tam, zgodnie z kierunkiem fal, już łatwo wydostali się na brzeg. Nie wyglądali najlepiej. Okrwawione brzuchy wyraźnie pokazywały, jak niebezpieczna jest nierozsądna kąpiel. Konradowi niezmiernie głupio było pozostawić ich tak samych sobie. Jednak rzecz dziwna, chętnych do wodnych zabaw na niestrzeżonym akwenie nagle zabrakło. 14.06.2020